Bezdech Joanny Krukowskiej

Bezdech to wystawa Joanny Krukowskiej, która 8 września miała swój wernisaż w siedzibie Miejskiego Ośrodka Animacji Kultury w Wasilkowie. Można ją oglądać do 6 października na ulicy Żurawiej 13, w budynku MOAK-u, w Wasilkowie.

Autorka na wstępie zaznaczyła, że nie są to fotografie zamknięte, o problemach wyobcowanych i tajemniczych. Wystawa tworzy jej autobiografię z ostatnich lat. Wewnętrzne problemy, stany emocjonalne, sytuacje losowe, choroby, śmierć czy zwykła niemoc to uczucia które są wpisane w tę wystawę i obligatoryjne do jej zrozumienia. Choć jak wiadomo, nie sposób odczuć ból drugiej osoby i zrozumieć z czym się mierzy.

Joanna Krukowska doświadczenia nabierała jako fotoreporter w Podlaskim Instytucie Kultury. Przez dwanaście lat zajmowała się promocją tej instytucji. Jest absolwentką dziennikarstwa i kulturoznawstwa. Aktualnie specjalizuje się w fotografii portretowej i krajobrazowej.

Wernisaż Bezdechu według mnie miał za zadanie odkryć przed odbiorcami uczucie tonięcia, które w swoim życiu odczuwała fotografka, nie mogąc złapać tchu, nie mogąc zrobić nic z życiem, które samo postanowiło „się zrobić” i „ulepić na nowo” życie wewnętrzne autorki.

Twórczyni wystawy nie wpuściła widzów na wernisaż prosząc o próżny zachwyt, ludzie weszli tam by poznać jej sposób odczuwania. Fotografie łączą w sobie zimne światło, trupią bladość i intensywne kolory, a każde niedomówienie w sposobie ułożenia modela lub modelki stawiało przed odbiorcami pytania. Autorka opisywała, rozjaśniała przekazy wielu zdjęć, często na prośbę widza. Z wielką empatią i prostotą w stosunku do podniosłości niektórych tematów opowiadała o koncepcjach jakie zawładnęły nią, kiedy tworzyła poszczególne prace.

Większość zdjęć opiera się na wiejskich elementach takich jak słoma, opuszczone budynki gospodarcze, trawa i pole. Zawierają w sobie też wiele symboliki jak postacie zastygnięte w nieodczytanych pozycjach, symbole zwierzęce jak kruk, roślinne jak gałęzie czy jesienne, opuszczone przez liście drzewa.

Wystawa na pewno jest warta zobaczenia, wiele warte było także spotkanie wernisażowe z samą autorką, która sprawiała wrażenie bardzo otwarcie podchodzącej do tematyki swojej pracy. Nie stawiała muru między swoim wnętrzem, a widzem. Jakby, z definicji ciężkie, emocje uzewnętrznione na fotografiach nie były aż tak wielkie, choć z pewnością były, tylko zagrały na tym wydarzeniu jako normalne, obecne w życiu każdego z nas.

Podsumowując, Bezdech to zbiór bardzo osobistych prac i emocji, którymi Joanna Krukowska dzieli się w sposób bardzo naturalny, zachęcający do zgłębiania jej świata i do zatrzymania się na chwilę w tytułowym „bezdechu”, bo czasem należy oddać się uczuciom i dać im się pochłonąć, choć na chwilę, by zrozumieć, że są wartościową częścią naszego życia. Efektem takiego zatrzymania może być, jak widać, wystawa fotografii, która zapiera dech w piersiach przy każdym spojrzeniu.

Martyna Chmielewska

Skip to content