Kto z nas nie spędził choć jednego deszczowego popołudnia z talią kart w ręku? Gry karciane, choć często uważane za mniej wyrafinowaną formę rozrywki, mają swoją długą historię w polskiej kulturze — sięga ona aż XIV wieku! Od tego czasu zabawy z kartami dostarczyły mnóstwo radości, zmusiły do myślenia, a przy tym pozwalały zacieśniać więzi towarzyskie. Przed nadchodzącą jesienią, warto zapoznać się z kilkoma najpopularniejszymi grami karcianymi, które mogą umilić nam chłodne wieczory.
Od niemal 800 lat, ludzie, którzy mają czas na relaks i rozrywkę, grają w karty. Nawet w XIV wieku nikomu nie przeszkadzało, że papież Jan XXII na synodzie w Würzburgu w 1329 roku zakazał nie tylko kart, ale kości, szachów i kuli, które uważał za gry hazardowe. Polska szlachta, duchowieństwo, a nawet studenci z radością zasiadali do stołów, aby rozegrać partyjkę. Karty rozpropagowano dzięki wynalazkowi druku, a jedną z pierwszych gier była podobno wojna, być może najpopularniejsza karciana zabawa wszechczasów.
Szesnasty wiek był zdecydowanie wiekiem “karcianym”. Pierwsze miniatury drukowane na początku XVI wieku, pokazują mężczyzn dumnie dzierżących w rękach talie kart. Król Zygmunt Stary z zamiłowaniem grywał w grę o nazwie fluss, czyli tryszak. Legenda głosi, że do posiadanych dwóch króli, doliczał trzeciego, to jest samego siebie. Jeden z ówczesnych biskupów narzekał: „Ażeby się nie mogła znaleźć insza krotochwila, a nie ta ustawiczna, karty? „. Jan Kochanowski w Pieśni I strofował: „Nie umie syn szlachecki na konia wsiąść, lepiej kufla świadomy, kart pisanych malowanych, kostek prawem zakazanych”. Powoli wykształcała się polska talia kart, a już w XVII wieku zdarzali się hazardziści, którzy przegrywali w karty całe majątki.
Mariasz, 66 i tysiąc
W XVIII wieku szczególnie popularną grą był mariasz, gra wymyślona w Europie Środkowej. Nazwa wzięła się od zgłaszanych w trakcie gry “małżeństw”, inaczej “mariaszy” czyli pary króla i damy jednego koloru. Mariasz doczekał się nawet wzmianki w “Panu Tadeuszu” Adama Mickiewicza. W Niemczech ewoluował w znaną grę “66”, która przetrwała wieki i była ogromnie popularna wśród klasy robotniczej po drugiej wojnie światowej. Wariacją gry mariasz jest też jedna z najbardziej popularnych w Polsce gier karcianych, czyli “tysiąc”. Wszystkie trzy polegają z grubsza na zbieraniu lew i punktów za karty.(Lewa to zestaw czterech kart, wykładanych po kolei przez graczy zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara. Wygrywa ją gracz, którego karta ma najwyższą wartość.)
Pasjanse
W XIX wieku francuska arystokracja rozpowszechniła grę w pasjansa, także w wersji gry towarzyskiej, grupowej. W Polsce wielkim fanem układania kart według określonych reguł, był wieszcz Juliusz Słowacki, który wciągnął w nią swoją mamę, Salomeę. Pasjansa stawiano ponoć chętnie w rodzinie Marszałka Piłsudskiego. W latach 90. XX wieku powstały pasjanse komputerowe, które z czasem przeniosły się również do internetu. Cyfrowe wersje zabawy straciły może nieco na prestiżu, ale są równie wciągające. “Minusem” pasjansów online jest fakt, że można precyzyjnie określić ile czasu dany miłośnik tej zabawy spędził miesięcznie na układaniu kart i jak mu szło! Dzięki analizom danych portalu Solitaire.net wiemy na przykład, że przeciętny polski miłośnik pasjansa spędza stawiając karty około 4 godzin miesięcznie. Grają najczęściej mieszkańcy Podlasia, osoby po 65 roku życia, zazwyczaj w porze kolacji.
Wist i brydż
W XIX wieku grano o coraz większe stawki, a hazard stał się realnym problemem społecznym. Prócz kart grano w szachy, warcaby, kości, domino i tzw. pliszki.
Wielką karierę zrobiła w Polsce także gra w wista. Granow dwie pary, a zabawa znów polegała na zebraniu jak największej ilości lew. W II Rzeczpospolitej wist stracił na popularności, a na salony wtargnął brydż, którego miłośnikiem był między innymi literacki bohater, Nikodem Dyzma. Po wojnie, w czasach stalinowskich brydża zakazano, jako rozrywki burżuazyjnych elit, wrogów PRL. Dopiero w latach 50-tych, dzięki interwencji ówczesnych elit kulturalnych, brydż stal się codziennością. W roku 1999, Międzynarodowy Komitet Olimpijski uznał grę za pełnoprawną dyscyplinę sportową.
Patryjka remika
Gra w karty była nieodłącznym elementem polskiego międzywojnia, a w wydawanych ówcześnie poradnikach dobrego wychowania poświęcano karcianej etykiecie całe rozdziały. W każdym eleganckim domu był kącik, jeśli nie pokój do gry. Zazwyczaj grano na pieniądze, chociaż hazard był zakazany. Stawki należało dostosować do poziomy finansowego grających. Osobie, która wygrywała nie wypadało odejść od stołu zbyt wcześnie, tak aby gracze mieli szansę się odegrać. Osoba, która przegrywała, miała prawo zrezygnować z gry w dowolnym momencie. Początkujący gracze powinni byli uprzedzić o braku doświadczenia, byli wtedy traktowani ulgowo. Grającym nie wypadało przeszkadzać, zaglądać w karty, komentować gry. Przywitać się należało jedynie lekkim kiwnięciem głowy.
Chętnie grywano między innymi w remika, grę znaną od lat 90. XIX wieku. Jej pierwowzorem jest meksykańska gra „con quien”. Najbardziej popularną wersją gry jest remik gin, opracowany w 1909 r. przez Elwooda T. Bakera z Brooklynu.
Karty towarzyszą Polakom od setek lat, a ich popularność nie słabnie! Niezależnie od tego, czy jesteśmy w towarzystwie, czy gramy solo, talia kart to doskonały sposób na umilenie czasu podczas deszczowych wieczorów. Zaproś znajomych, przygotuj przekąski i zagraj w coś, co przetrwało próbę czasu — kto wie, może to stanie się to nową, ulubioną tradycją w Waszym domu?
Artykuł przygotowany przez agencję Seeders.com we współpracy z portalem Solitaire.net.